Wszędzie widzę tylko dynię, zupy z dyni (które uwielbiam), ciasta, muffinki itd, itp. Dlatego i ja postanowiłam w końcu zabrać się za zapas dyni, który mam w piwnicy. Na początek zrobiłam puree, które potrzebne mi będzie do zrobienia ciasta dyniowego z bloga Kwestia Smaku, które chodzi za mną odkąd je zobaczyłam. A potem... może muffinki, a może... pierogi. Mniam, mniam... Już mi ślinka cieknie na samą myśl.
Sezon dyniowy w mojej kuchni uważam za otwarty!!!
Puree jest banalne do zrobienia. Nawet dziecko sobie z nim poradzi.
Potrzebne nam są: dynia, dynia i jeszcze raz dynia ;)
No i oczywiście piekarnik.
Dynię kroimy na kawałki, mogą być ćwiartki, usuwamy pestki wraz z otaczającym je miąższem i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 st. C. Pieczemy 45-50 minut. Nie trzeba obierać ze skórki, ponieważ po upieczeniu łatwiej schodzi.
Z upieczonej dyni obieramy skórę, a miąższ miksujemy w blenderze na gładki mus. Przekładamy do wyparzonych słoików zakręcamy i przystępujemy do pasteryzacji, w moim przypadku w piekarniku, ale metoda garnkowa też jest ok.
Słoiki ustawiamy na blasze tak, aby się nie stykały i wstawiamy do zimnego piekarnika. Ustawiamy temperaturę na 170 st. C. Jak zauważysz, że w słoikach bąbelkuje, należy zmniejszyć temperaturę do 130 st. C i pasteryzować 40 minut. Następnie wyłączamy piekarnik, zostawiając słoiki w środku do całkowitego ostudzenia.
Piękny, słoneczny kolor :)
OdpowiedzUsuńPurée z dyni to podstawa jesiennej kuchni. Teraz tylko zostaje robienie z niego różnych kulinarnych pyszności :)
OdpowiedzUsuńJa także mam w planach puree dyniowe bo zeszłoroczny zapas już się skończył:)
OdpowiedzUsuńWszędzie króluje dynia, a ja nie mogę się do niej przekonać... ale ten mus, to ciasto... ech - trzeba przemyśleć :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Ciasto warte grzechu. Niedawno wyjęłam z piekarnika i już kawałek zjadłam. Pychaaaa...
Usuńmuszę gdzieś w końcu zdobyć dynię :)
OdpowiedzUsuń